// Opowiadania / Gra w przeznaczenie

Opowiadania

inspiracje, przeznaczenie, oszustwo internetowe, Fabian Perez
Gra w przeznaczenie

Czekała na niego.. Tak pomiędzy niebem a ziemią. Wiedziała, że gdy się już pojawi to NA ZAWSZE. Zajmie całość miejsca w jej sercu. Czekała, jakby czując, że coś jest człowiekowi przeznaczone i przed tym nie ucieknie. Ona wcale nie chciała uciekać, bo przed szczęściem się nie powinno. Przecież miało pojawić się jej szczęście tak wyczekane. Szczęście na bardzo długo. Szczęście na zawsze.

I pojawiło się przepowiedziane przez wróżkę, do której wybrała się kilka miesięcy wcześniej. Miał spaść z nieba, miał razić ją swoją miłością i nigdy nie pozwolić w nią zwątpić. Nigdy nie pozwolić w siebie zwątpić.  Zjawił się nocy pewnej w cyberprzestrzeni… Od pierwszego maila czuła, że niebo powoli się do niej przybliża. Pisał, co chciała słyszeć. Co kochała słuchać… Mówił, że szuka tej jednej jedynej i miał takie przeczucie, że właśnie coś niesamowitego się zbliża.  Korespondowali codziennie, później przeszli na rozmowy telefoniczne. Noce rozmów i wspólnego picia kawy o wschodzie słońca…  Telefon komórkowy towarzyszył jej wszędzie, bo przecież ON mógł zadzwonić… Jego głos miała słyszeć w słuchawce. On miał jej mówić, że jest wyjątkowa, że na kogoś takiego czekał całe życie, że nieba jej przychyli, gdy zajdzie taka potrzeba…. A on mógł to zrobić, bo wzrostu był słusznego.  I że taka miłość zdarza się rzadko. Osobom, które znały się w poprzednich wcieleniach. „Dusza jest jedna, tylko ciała się gdzieś pogubiły” powtarzał… Czyli znali się. Tłumaczyło to wiele rzeczy, które nagle zaczęły się im przytrafiać. Dzwonili do siebie w tym samym momencie. Robili te same rzeczy w tym samym momencie. Rozpoczynali rozmowy na te same tematy. Czasami ona coś zaczynała, on kończył. Układ absolutnie doskonały. Jak jedna dusza zamknięta w dwóch ciałach. Czyli oni się odnaleźli….

Pierwsze spotkanie. Jedno spojrzenie i już wiedzieli, że to jest to, co inni nazywają przeznaczeniem. Przed spotkaniem napisał do niej: „Dziś miłość zmienia ścieżkę życia mego”…. I zaczęła się bajka. Bajka, która miała trwać wiecznie. Ona, jak ta Małą Syrenka, pokłóciła się o niego z całym światem, bo świat widział go inaczej niż Mała Syrenka. Oceniał surowo, że nie jest on taki znowu idealny i ona się o tym przekona szybciej niż myśli…. Była ona, a przeciwko niej reszta świata. Ale ona była silna siłą swej miłości – miłości bez granic. Nic się nie liczyło, bo mieli siebie. Tak jej się wydawało….  Tak mu zaufała… Za niego dałaby sobie wydrapać oczy…. Obdarzyła go miłością bezwarunkową….

Przeznaczenie znowu dało o sobie znać. Tym razem bardziej przewrotnie.  Serce pękło jej na pół, kiedy wykryła, że nie tylko ona jest dla niego wyjątkowa. Że znowu pisze do kogoś teksty, które wcześniej pisał do niej. Pisał do kogoś o tych ciałach, które się pogubiły, i o przeznaczeniu, które skierowało go do niej na portal internetowy, i że jest piękną kobietą, którą wyłowił z gąszczu ludzkości. Bo to on ja znalazł. Bo to on ją mamił, nęcił, kusił…. Nazwał to „PRZEZNACZENIEM”. „Posiłek zjedzony pół godziny później smakuje dwa razy lepiej” też był w tych tekstach. Dokładnie rok wcześniej pisał tak do niej. Wyznawał tej nowej miłość – cybernetyczną miłość…. A ona spijała te wyznania z jego ust jak ambrozję…. Bo przecież była jego przeznaczeniem – tak jej mówił. Też uwierzyła.

Siedziała nad tym, co ukazało się jej oczom na ekranie jego komputera jak woskowa postać. Pewnie tak czują się ludzie, którym świat rozpada się na kawałki. Albo tacy, którym ktoś bardzo ważny umiera w jednej chwili. A może w chwili śmierci, kiedy obrazki z przeszłości przelatują ci przed oczami.? Ona w tych wspomnieniach widziała film z ich wspólnego życia. Tą bajkę. On nie tłumaczył się. Nawet nie próbował. Spakował walizkę i odszedł do swojego nowego wszechświata. „Takie życie” – rzucił na do widzenia. W niej umarło wszystko: miłość, zaufanie i wiara w przeznaczenie. On cieszył się, bo znalazł kogoś nowego, z kim rozpoczął swoista GRĘ W PRZEZNACZENIE. Po raz kolejny, zapewne nie ostatni. Pomyślała, że życie jest nierówne, bo ten który najbardziej zawinił ma powody do radości, przynajmniej krótkotrwałej. Jej pozostawił smutek i żal. I jeszcze te cholerne pretensje do samej siebie, że to świat miał rację, a nie ona…. „Łzy krążą w powietrzu” – pomyślała.  „Żeby jeden mógł się śmiać, drugi musi płakać”. I zapłakała…. O tym jej wróżka nie powiedziała….

 

 MB

 

 

Lubisz ten materiał? Podziel się nim ze znajomymi:

Podobne artykuły

Odwiedź nas na Facebooku